Reklama

Wiadomości

Bolesna pobudka dla Europy

Rosyjsko-amerykańskie negocjacje wykraczają poza sprawę wojny na Ukrainie, bo Putin żąda nowego podziału Europy. Po której stronie tego podziału znajdzie się Polska?

Niedziela Ogólnopolska 9/2025, str. 34-35

[ TEMATY ]

Europa

commons.wikimedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa przeprowadziła dywanowy nalot na dobrostan europejskich elit politycznych. Jej celem było obudzenie Europy z hipnotycznego letargu, który może się skończyć jeszcze gorzej niż tylko wojną na Ukrainie. Przez kilka dni Amerykanie tłumaczyli, że demokracja w UE jest dysfunkcyjna, nasz przemysł nie działa, a cała Europa jest militarnym karłem, z którym Rosja się w ogóle nie liczy.

Eksperci, analitycy oraz wojskowi podzielają tę brutalną diagnozę nowej amerykańskiej administracji. Europa sama jest sobie winna, że nikt jej nie zaprasza do stołu negocjacji pokojowych. – Donald Trump już w czasie poprzedniej kadencji tłumaczył, że Europa nie może nadal żyć na kredyt bezpieczeństwa od amerykańskiego podatnika. Nie może być tak, że Europa kupuje gaz od Rosjan, oni budują za te pieniądze czołgi, których my się boimy. Jednocześnie oczekujemy od USA, że przed tymi czołgami będą nas bronić za swoje pieniądze – podkreśla gen. Rajmund Andrzejczak, były szef Sztabu Generalnego WP.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Fiasko szczytu w Paryżu

Reklama

Gdy Putin rozpoczynał pełnoskalową agresję na Ukrainę w 2022 r., wcześniej rozmawiał tylko z delegacją USA. W 2021 r., gdy amerykański wywiad alarmował o tym, co planuje Moskwa, przywódcy z Berlina i Paryża latali do Rosji, gdzie przyjmowano ich lekceważąco przy słynnym długim stole na Kremlu. Dlaczego teraz, gdy Amerykanie i Rosjanie siadają do pokojowych negocjacji, w Europie narasta oburzenie, że nikt nie chce z nimi rozmawiać? – To Amerykanie mają realną siłę, a Europejczycy przez ostatnie 3 lata dużo mówili, ale nic nie zrobili pod względem budowania własnych zdolności wojskowych. Europa zasłużyła sobie, by nie być przy stole negocjacyjnym, bo jest sojusznikiem zupełnie nieistotnym z punktu widzenia relacji sił – uważa Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji ze Strategy and Future.

Europejską odpowiedzią był szczyt w Paryżu, gdzie obok słów o jedności z Ukrainą nic nie ustalono. Jedynym ważnym dla Polski ustaleniem jest fakt, że wydatki na zbrojenia mają nie być wliczane do tzw. procedury nadmiernego deficytu. Poza tym w trakcie 4-godzinnych dyskusji przywódcy nie osiągnęli konsensusu w sprawie wysłania wojsk na Ukrainę i gwarancji bezpieczeństwa. Kanclerz Olaf Scholz opuścił szczyt wcześniej, bo nawet nie chciał słyszeć o wysyłaniu wojsk, a premier Hiszpanii Pedro Sánchez stwierdził, że choć „stawką jest bezpieczeństwo Europy”, to jednak nie podał daty, kiedy jego kraj wypełni zobowiązania z 2014 r. o wydatkach na zbrojenie 2% PKB.

Amerykanie mówią, że zapóźniona Europa ma przeznaczać 5% PKB na zbrojenia i tworzyć realne wojska. Cała misja stabilizacyjna na Ukrainie wymaga ok. 150 tys. żołnierzy, a przy silnej woli politycznej zachodniej Europy może udałoby się zebrać 50-60 tys. ukompletowanego wojska. Jedyną realną siłą lądową w NATO jest Ameryka, później Turcja, a Polska znajduje się na trzecim miejscu tego podium.

Rosyjska przewaga

Reklama

Rosyjsko-amerykańskie negocjacje dopiero się zaczynają, ustalono jedynie dalszy plan działania. Na razie odbudowane mają być zasoby dyplomatyczne w ambasadzie rosyjskiej w Waszyngtonie i amerykańskiej w Moskwie oraz ustalane są składy podzespołów negocjacyjnych. Eksperci szacują, że postęp w rozmowach może zająć kilka tygodni, a nawet miesięcy. – Dziś ustaliliśmy jedynie, że proces rozmów został rozpoczęty. Nie mamy żadnych terminów, choć prezydent Donald Trump nie jest zbyt cierpliwy i mocno naciska – powiedział tuż po spotkaniu w Arabii Saudyjskiej sekretarz stanu USA Marco Rubio.

Negocjacje nie są i nie będą łatwe, bo Rosja czuje, że ma coraz większą przewagę w tej wojnie. Amerykanie nie mają zbyt wielu atutów, bo magazyny uzbrojenia w Europie i nawet w USA też coraz bardziej świecą pustkami, o czym doskonale wiedzą Rosjanie. Ukraińcom permanentnie brakuje sprzętu, amunicji, a przede wszystkim zdolności rażenia celów na zapleczu rosyjskiego wojska. Jeszcze większym zmartwieniem są braki wyszkolonych żołnierzy, morale w siłach zbrojnych spada, bo jest coraz więcej dezercji. – Tę wojnę należy zakończyć, bo Ukraina całkowicie się wykrwawi i wyniszczy, będzie państwem upadłym. Nadziei na zwycięstwo i odbicie okupowanych terenów obecnie nie ma – uważa gen. Leon Komornicki, zastępca szefa Sztabu Generalnego WP w latach 90. XX wieku.

Dlatego też na pierwszym etapie Amerykanie będą chcieli doprowadzić do zawieszenia broni. W punkcie wyjścia Rosjanie nie godzą się na członkostwo Ukrainy w NATO i na obecność w niej żadnych zachodnich sił zbrojnych. Chcą, żeby Ukraina była bezbronna, a w Kijowie została zmieniona władza. Gdyby udało się doprowadzić do zmiany prezydenta Zełenskiego na kogoś w stylu prorosyjskiego Wiktora Janukowycza, to Putin mógłby wykorzystać potencjał Rosji, Białorusi i częściowo Ukrainy do dalszego zastraszania wschodniej flanki NATO, czyli także Polski.

Polska na stole

Reklama

Obok negocjacji o przyszłości Ukrainy w pakiecie żądań Moskwy jest praktycznie cała Europa Środkowa. Chodzi o żądania Kremla z grudnia 2021 r., na które USA się nie zgodziły, co doprowadziło do decyzji o pełnoskalowym ataku i do największych działań zbrojnych w Europie od II wojny światowej. W treści dokumentów, które dostali Amerykanie, słowo „Ukraina” pojawiało się tylko dwa razy. Kijów jest ważnym celem wojny Putina, ale nie najważniejszym. Celem tych żądań jest demilitaryzacja Europy Środkowej i powrót do sytuacji sprzed 1997 r., kiedy Polska i inne państwa naszego regionu przystąpiły do NATO. Musiałyby być wycofane wszystkie wojska i instalacje sojuszu, a także zakazane systemy rakiet średniego i pośredniego zasięgu, zakaz lotów bombowców i okrętów wokół Rosji i Białorusi. Oczekiwano strefy buforowej przy granicach, gdzie w gruncie rzeczy nie mogłoby bazować ani ćwiczyć jakieś poważniejsze wojsko (limit to brygada, czyli 5 tys. żołnierzy), które odstraszałoby atak ze strony Rosji i Białorusi. – Gdyby żądania Rosji z 2021 r. miały być spełnione, to z terytorium Polski musiałyby zostać wycofane wszystkie wojska NATO, a także musielibyśmy oddać systemy obrony przeciwlotniczej, skasować systemy tarczy antyrakietowej, zezłomować HIMARS-y i samoloty F-35 – tłumaczy gen. Komornicki.

Amerykanie stanowczo uspokajają i sugerują, że obecność U.S. Army w Polsce nawet się może zwiększyć, jednak negocjacje z dyplomacją rosyjską nadal nie ruszyły z miejsca i trudno przypuszczać, jak się zakończą. Prawdą jest jednak, że NATO nie istnieje bez Ameryki, strategia obrony Polski nie istnieje bez USA, a cała Europa nie ma żadnego systemu militarnego bezpieczeństwa bez wsparcia zza oceanu. Między innymi z tego powodu wiceprezydent J.D. Vance mógł słusznie pouczać całą Europę, a szef konferencji ds. bezpieczeństwa w Monachium mógł jedynie bezsilnie się rozkleić – Christoph Heusgen, który odpowiadał za rosyjskie projekty Nord Stream w czasach Angeli Merkel płakał na oczach całej Europy.

Nawet wstrzymanie działań zbrojnych byłoby sukcesem, bo mogłoby dać oddech coraz bardziej krwawiącej Ukrainie, ale także czas USA i przede wszystkim leniwej Europie, by przygotować się do kolejnej konfrontacji z Putinem. Rosja nieustannie się zbroi, szkoli żołnierzy i szykuje ponadmilionową armię z dala od frontu. – W mojej ocenie, mamy 5 lat czasu, by Europa zaczęła wydawać 5% PKB, by zbudowała zdolności obronne, przeszkoliła setki tysięcy żołnierzy i odtworzyła przemysł obronny. To jedyny sposób, by zbudować skuteczny system odstraszania i wygrać wojnę z Rosją bez prowadzenia wojny – zaznacza gen. Komornicki. – Jak Ronald Reagan: wygrać pokój siłą, bo tylko siłą można zatrzymać Putina.

2025-02-25 11:26

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niedziela w Europie

Niedziela Ogólnopolska 6/2014, str. 43

[ TEMATY ]

polityka

Europa

BOŻENA SZTAJNER/NIEDZIELA

W Księdze Rodzaju czytamy: „A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął” (por. 2,2). W naszym kalendarzu siódmym dniem tygodnia jest niedziela, a dla chrześcijan stanowi ona dzień święty, czyli wolny od pracy. Nie jest to jednak przestrzegane i uregulowane zarówno w prawodawstwie polskim, jak i unijnym. Pod koniec stycznia w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się druga konferencja na temat ochrony niedzieli wolnej od pracy oraz godnej pracy w Unii Europejskiej, zorganizowana m.in. przez niemieckiego posła Thomasa Manna z CDU. Do inicjatywy tej przyłączyło się wiele środowisk, przede wszystkim Europejskie Przymierze Wolnej Niedzieli. Celem jest ustawowe zagwarantowanie wolnych niedziel we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Pierwszym krokiem w tym kierunku ma być znowelizowanie unijnej dyrektywy o czasie pracy, w której znajdzie się dosłowny zapis o „niedzieli jako dniu wolnym od pracy w całej Unii Europejskiej”. Deklaracja poparcia tej inicjatywy przed tegorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego została przesłana wszystkim posłom. Z jednej strony inicjatorzy chcą się zorientować, na kogo będą mogli liczyć w przyszłej kadencji Parlamentu, a z drugiej przedstawić wyborcom zwolenników wolnej niedzieli, wspierając ich w trakcie wyborów. Podczas wspomnianej konferencji jej uczestnicy podkreślali, że niedziela jest europejskim dobrem kultury, a zakaz handlu w niedzielę nie przyniesie znaczących zmian gospodarczych w poszczególnych krajach Unii. Poruszano problem dyskryminowania osób zmuszanych do pracy w niedziele, głównie w sklepach wielkopowierzchniowych. Według danych Komisji Europejskiej, ponad 27 proc. wszystkich zatrudnionych w Unii pracuje przynajmniej w jedną niedzielę w miesiącu, a 8 proc., czyli blisko 18 mln osób, pracuje w każdą niedzielę. Wiele krajów europejskich zakazało handlu w niedziele lub ograniczyło go. Przykładowo w Hiszpanii, Luksemburgu, Szwajcarii oraz w Niemczech handel w niedziele jest zakazany, z wyjątkiem zaledwie kilku niedziel w roku.
CZYTAJ DALEJ

Kalendarz Adwentowy: Gdy rodzi się posłaniec łaski

2025-12-22 21:00

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

Karol Porwich/Niedziela

• Ml 3, 1-4. 23-24 • Łk 1, 57-66
CZYTAJ DALEJ

Wszystkie nowe wpisy na liście niematerialnego dziedzictwa to tradycje katolickie

Niedźwiedzie wielkanocne z Góry, procesja Bożego Ciała z tradycją dywanów kwietnych w Skęczniewie, procesja emaus i turki w parafii Dobra oraz wykonywanie pisanek techniką drapaną - krasek z Krasnegostawu zostały wpisane do krajowej listy niematerialnego dziedzictwa kulturowego. To pokazuje, jak wielki wpływ na kulturę polską wywierała i dalej wywiera wiara katolicka.

O czterech nowych wpisach na liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego poinformowało we wtorek ministerstwo kultury. Niedźwiedzie wielkanocne z Góry (woj. wielkopolskie) to tradycja, sięgająca 1913 r.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję